Nie ma nic lepszego, niż talerz gorącej zupy w ten zimowy czas. Niestety, czasami nie umiemy przygotować tego dania tak, żeby odpowiednio nas nasyciło i dało energii na wiele godzin. Gdzie popełniamy błąd? W moim przypadku udało mi się zidentyfikować moje błędy – zapominałam o odpowiednim zbilansowaniu dania. Pełna micha najczęściej zblendowanych warzyw potrzebuje dodatkowej porcji białka i dobrego tłuszczu! Po wprowadzeniu odpowiednich korekt do moich przepisów jestem obecnie w stanie na obiad zjeść miskę zupy i wytrzymać do kolacji. Dziś pokażę Wam kilka propozycji, co dodawać do swoich zup, żeby były o wiele smaczniejsze i syciły nas bardziej. Post będzie trochę inny – pokażę Wam kilka propozycji, na niektóre przedstawię przepisy, a na samym końcu będziecie mogli znaleźć zdjęcia dwóch finalnych zup złożonych z elementów przedstawionych w przepisie.
Zacznijmy jednak od początku, czyli od bazy naszej zupy. Na moim blogu możecie znaleźć już kilka przepisów na rosół czy zupy kremy. Dziś, na potrzeby pisania postu, skupimy się na kremach. Czemu akurat one kradną moje serce w zimę? Po pierwsze, kiedy są odpowiednio gęste są bardzo sycące. Po drugie – są wspaniałym sposobem na pozbywanie się resztek czy to serów, czy to warzyw, a nawet nabiału. Możemy do nich użyć surowych warzyw, które ugotujemy. Ja uwielbiam jednak upiec w piekarniku, a następnie, już bez gotowania, zblendować na zupę. Chciałabym też dziś pokazać maksymalnie proste przepisy – będą one jednak dalej niesamowicie pyszne przez odpowiednią kompozycję.
W pierwszym przepisie wykorzystam buraki – obok dyni są moim najczęściej używanym w zimę warzywem. Przepis będzie w pełni wegański. W drugiej wersji przygotujemy zupę z ziemniaków – bardzo często znajdują się w naszych kuchniach, więc pokażę Wam, że z nich też da się coś ciekawego wyczarować. Tu pozwalam sobie na użycie produktów odzwierzęcych, jednak w nawiasach napiszę, czym można je zastąpić.
Krem z buraków
Czego potrzebujemy?
- pół kilo buraków,
- szklanka mleczka kokosowego,
- pół szklanki wody,
- 3 łyżki płatków drożdżowych nieaktywnych,
- sól oraz pieprz do smaku.
Zaczynamy!
- Buraki umyć oraz zawinąć w folię aluminiową. Piec w piekarniku przez około 30 minut w temperaturze 200 stopni.
- Po tym czasie buraki wyjąć i obrać ze skórki.
- Do wysokiego naczynia wrzucić buraki, mleczko kokosowe, wodę oraz płatki drożdżowe. Jeżeli chcesz nadać zupie trochę więcej warstw smaku sól możesz zastąpić sosem sojowym oraz dodać dodatkowo trochę chilli.
- Wszystko zblendować. Przed podaniem podgrzać w rondelku.
Krótki przepis, prawda? Sama się zdziwiłam, jak fantastycznie smakują same buraki kiedy tylko damy im szanse na bycie jedyną gwiazdą w daniu. Pamiętajmy, że zamysł kompozycji tych przepisów to dodanie do siebie kilku prostych w wykonaniu rzeczy. Ten krem będzie jedynie naszą bazą. Zanim jednak przejdę dalej pokażę Wam jeszcze przepis na krem z ziemniaków.
Krem z ziemniaków
Czego potrzebujemy?
- 200 g ugotowanych ziemniaków (mogą być z poprzedniego obiadu),
- jeden ugotowany lub upieczony batat (około 150 – 200g) – można zamiast dać większą ilość ziemniaków zwykłych,
- szklanka mleka,
- pół szklanki wody,
- 1/5 warzywnej kostki rosołowej,
- 3 łyżki parmezanu lub płatków drożdżowych nieaktywnych,
- 2 łyżki sosu sojowego,
- pół łyżeczki kurkumy,
- 3 ząbki pieczonego czosnku lub łyżeczka czosnku granulowanego.
Zaczynamy!
- Na początku pieczemy lub gotujemy batata (jak decydujecie się na pieczenie batata od razu możecie upiec 3 ząbki czosnku w folii aluminiowej z kilkoma kroplami oliwy z oliwek). Batat pokrojony na połówki powinien się piec około 20 minut w temperaturze 180 stopni.
- W garnek wlewamy mleko i wodę, wsypujemy płatki drożdżowe i kostkę rosołową, delikatnie mieszając wszystko podgrzewamy. Kiedy kostka się rozpuści i wszystko się połączy dorzucamy resztę składników i blendujemy.
- Jeżeli zupa wyszła nam za gęsta możemy dolać trochę więcej wody i jeszcze raz zblendować.
- Na koniec w razie potrzeby możemy dodatkowo posolić.
I tyle! Banalnie proste sposoby na wykonanie bazy dobrego obiadu. Takie kremy możemy przechowywać do kilku dni w lodówce. A teraz przejdźmy do dodatków.
Białko
Najprostszą metodą na dodanie do dania troche białka to zakupienie gotowych zamienników mięsa, takich jak klopsiki roślinne. Takie klopsiki można już coraz łatwiej dostać w wielu stacjonarnych sklepach. Oprócz tego oczywiście możemy tez posiłkować się innymi mięsnymi produktami, czy nawet jajkiem na twardo, na miękko czy nawet sadzone. Moimi faworytami są chyba chipsy ze strączków. Najczęściej wykorzystuję do nich ciecierzycę z puszki lub białą fasolę, opłukuje je wodą (dzięki czemu są bardziej lekkostrawne), osuszam, dodaję do nich oliwę z oliwek, sól, paprykę słodką, curry oraz majeranek lub lubczyk i piekę w piekarniku rozgrzanym do 200 stopni około 20 minut co 7 minut delikatnie mieszając je na blaszce drewniana łopatką. Oczywiście czasami używamy innych przypraw, wszystko zależy na co akurat mam ochotę. Świetnie sprawdza się do nich też papryka wędzona. Takie chipsy są fenomenalnie chrupkie i dodają fantastycznego smaku zupie. Innym moim patentem jest smażone kruszone tofu. Obecnie w sklepach możemy znaleźć już zamarynowane tofu, które wystarczy jedynie wrzucić na patelnie i podsmażyć. Taka kostka pokruszonego tofu starcza mi na 2-3 porcje obiadowe i skutecznie podbija białko w diecie.
Tłuszcz
Jako nośnik smaku jest on nieoceniony w komponowaniu każdego dania. Dodatkowo warto go dodawać do posiłków -ma on też wiele pozytywnych aspektów odżywczych, chociażby fakt, że w nim są rozpuszczane niektóre witaminy co ułatwia ich wchłanianie. Staram się jednak wybierać tłuszcze odpowiednio i z umiarem. Co możemy dołożyć więc do naszej zupy? Po pierwsze – posypać ją orzechami siekanymi. Wykończenie dania migdałami, orzechami nerkowca, czy innymi dostępnymi pod ręką orzechami z pewnością wyjdzie mu na dobre. Oprócz tego możecie przygotować sobie w domu infuzowane oliwy. W butelce zalejcie albo kilka rodzajów ziół świeżych, albo kilka suszonych papryczek chili, albo czosnek, albo dowolny mix wymienionych wcześniej rzeczy. Po kilku dniach możecie skropić swoje danie dodatkową porcją skondensowanego smaku. Ja ostatnio również zaczęłam przygotowywać w domu domowe sosy ala majonez z różnymi dodatkami. Przykładowo – do wysokiego naczynia wbiłam jedno jajko oraz wrzuciłam wszystkie świeże zioła i pozostałości jakie miałam w lodówce czyli bazylię, rukolę i roszponkę, około garść zieleniny. Do tego wkropiłam sok z połowy limonki, dodałam odrobinę soli oraz kilka orzechów nerkowca. Wszystko dokładnie zblendowałam. Do takiej mieszanki wlałam delikatnie 100 ml oliwy z oliwek, cały czas blendując. Otrzymałam bardzo ciekawy sos, który mogę spokojnie nazwać majonez ala pesto. Możecie robić takie smakowe majonezy inspirując się każdym sosem jaki znacie – wykorzystać do tego pastę miso z sosem sojowym, czy dodać składniki jak na sos BBQ. Do zupy nakładam łyżeczkę takiego sosu, który nie dość, że pięknie wygląda, to niesamowicie podbija smak całego dania.
Dodatkowe posypiki
Oprócz tego możecie posypać swoje zupy innymi wspaniałymi rzeczami nadającymi jej dodatkowego kopa. Nie muszę oczywiście mówić o posypywaniu zup pietruszką, szczypiorkiem czy świeżymi ziołami. Oprócz tego oczywiście możecie zrobić grzanki (kiedyś w przepisie pokazywałam Wam, jak banalnie przygotować grzanki do zupy). Jeżeli potrzebujecie dodatkowej baaardzo chrupiącej posypki możecie podsmażyć na odrobinie oliwy trochę panierki panko. Panierka może się szybko przypalić więc trzeba ją ciągle mieszać do uzyskania satysfakcjonującego efektu chrupkości.
A co możecie przygotować z tych wszystkich wskazówek, które Wam wyżej przygotowałam? Poniżej macie moje dwie wersje zup. Pod zdjęciami możecie przeczytać, co dokładnie się w nich znajduje. Mam nadzieję, że zachęca Was do samodzielnego kombinowania w kuchni. Wspaniałych przygód młodzi kuchciarze!

