Witajcie ponownie kochani! Już powoli zbliżamy się do czasu bardzo świątecznego. Nie wiem jak Wy, ale ja w kuchni spędzam coraz więcej wolnych chwil. Szczególnie w weekendy poświęcam każdorazowo kilka godzin na przygotowanie kilku słoików i pudełek na cały tydzień, żeby potem oszczędzić sobie czasu. Można powiedzieć, że w weekend przygotowuję najbardziej zajmujące rzeczy. I oczywiście jest jedna potrawa, którą kocham całym sercem, ale do jej przygotowania potrzebuję conajmniej pół dnia – pierogi! Uwielbiam je chyba w każdej formie i jak są dobrze zrobione nie ma możliwości, żeby mi nie smakowały. Kilka przepisów już Wam pokazywałam, jednak pora na coś tradycyjnego, ale z małymi zmianami. Co tym razem mam dla Was?
Pierogi nie do końca ruskie zamiast dużej ilości białego sera mają… szpinak! Z pewnością nie każdy jest jego fanem, ale w tej konfiguracji polecam spróbować! Mogłabym się tu rozpisywać, jak dobry wyszedł ten farsz, ale wiecie, że wolę pisać więcej o przygotowywaniu, a opinię zostawię Wam! 😉
Farsz na pierogi
Czego potrzebujemy?
- około pół kilo dobrej jakości ziemniaków,
- całe opakowanie mrożonego szpinaku,
- 2 średniej wielkości cebule,
- 2 łyżki masła,
- łyżka musztardy,
- 2 łyżki jogurtu naturalnego lub greckiego,
- 2 łyżeczki czosnku w przyprawie,
- 2 łyżki płatków drożdżowych nieaktywnych (opcjonalnie),
- sól i pieprz do smaku.
Przygotowanie banalne – na początek ugotuj ziemniaki. Polecam robić je na parze (tracą w ten sposób najmniej witamin), jednak jak nie masz takiej możliwości spokojnie możesz ugotować je w garnku. Cebule obierz i pokrój w kostkę. Usmaż ją na łyżce masła z odrobina soli do momentu, aż się zeszkli. Do podsmażonej cebuli dodaj szpinak i poczekaj, aż cały się rozmrozi. Wszystkie składniki włóż do miski. Ugnieć jak pure.

Ciasto na pierogi
- 500 g mąki*,
- 200 ml wody,
- 50 g roztopionego masła (możesz zastąpić oliwą z oliwek),
- płaska łyżka soli.
Mąkę przesiej do miski. Dodaj tłuszcz (masło lub oliwę) oraz sól. Woda do pierogów powinna być ciepła (sama używam wody podgrzanej do 50 stopni – w moim czajniku możliwa jest regulacja temperatury). Dokładnie zagnieć ciasto przez 10-15 minut. Następnie daj mu odpocząć. Najlepiej również w ciepłym miejscu. Jeżeli o mnie chodzi, za każdym razem przykrywam miskę szmatką i wstawiam do piekarnika nagrzanego na 50 stopni (najniższa możliwa temperatura w moim piekarniku). Zostawiam tak ciasto na conajmniej 20 minut.
*Jeżeli chodzi o mąkę do pierogów – robiłam je na wielu, jednak najlepsze wychodziły na mące typu 480. 🙂
Wielkie sklejaaaaaaanie
Kiedy masz gotowy farsz oraz ciasto pora zacząć sklejać. Trwa to troche czasu, więc nie zapomnij się dobrze przy tym bawić! Sklej swoje ulubione kształty, pamiętaj, że z pierwszym pierogiem jak z naleśnikiem – nie zawsze jest idealny!

Jak już będziesz widzieć, że zbliżasz się do końca klejenia, nastaw duży garnek wody. Gdy zacznie wrzeć, dodaj soli oraz kilka kropel oleju rzepakowego (opcjonalnie). Gotuj około 3-4 minuty od wypłynięcia.


Podawane z łyżką jogurtu naturalnego, pietruszką oraz sałatka warzywną.
Moje ukochane danie z dziecinstwa to pierogi ruskie. Mam problem zawsze, gdy chce je zjesc gdzies poza domem, bo zadne nie smakuja tak jak te ktore robila moja babcia Hala, czy tak jak babcia Misia, babcia mojego Michala. Wiekszosc moich wspomnien jest pelna smakow i zapachow. I pierogi mojej babci sa jednym z nich. Akurat najmocniej zapisala sie w mojej glowie pewna miska niedzielnych parujacych pierogow. Widze jak unosi sie nad nimi para, lapie jednego reka, za chlodniejsza falbanke, obgryzam ja najpierw, by wbic sie zebami w idealny farsz- ziemniaki wymieszane pol na pol z twarogiem z duza iloscia karmelizowanej cebuli i pieprzu. Pamietam dokladnie patelenke na jakiej babcia smazyla dlugo na malym gazie cebule, tak, by sie skarmelizowala, a nie przypalila. Moglam jesc te pierogi bez konca.